Mięgusz 07-2013
Wspinaczka » Mięgusz 07-2013
W piątek 20 lipca 2013r wraz z moim partnerem wspinaczkowym Brunem, dotarliśmy pod wieczór do Schroniska nad Morskim Okiem. Miejsc w pokojach jak często o tej porze roku nie było, położyliśmy się spać na podłodze w werandzie schroniska. O 3 nad ranem wstaliśmy i o 4 rano byliśmy nad Czarnym Stawem, a około 5 rano rozpoczęliśmy wspinanie droga Świerza, biegnącą pn. wschodnią ścianą Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego. Pierwsze 2 wyciągi zrobiliśmy dość szybko, ja prowadziłem. Problemem był 3 wyciąg biegnący w lewo trawersem tuż pod obrywem. Prowadził Bruno, a wyglądało to tak, że musiał tam wbijać haki do asekuracji, trzymając się „krawądek” i mając za stopnie krawądki. Ja musiałem oczywiście te haki potem wybijać. Pod nogami oczywiście „lufa”. Ten 3 wyciąg zajął nam ponad 3 godziny, ale zrobiliśmy. Potem na szczyt jeszcze kilkanaście wyciągów, te w załupie najłatwiejsze (II-III).
Na szczycie stanęliśmy tuż przed 19:00. Zejście po południowej stronie, po drodze jeden długi zjazd (na całą długość 60m liny) już w świetle czołówek. Potem przeszliśmy „niebezpieczny trawers”, aby dojść do przełączki prowadzącej do Zachodu Janczewskiego. Nie byliśmy w świetle czołówek pewni dalszej drogi, więc zdecydowaliśmy się na biwak do 4 rano, aż się rozwidni. Było zimno, więc wykorzystaliśmy nasze folie NRC z apteczki. Po 4 rano ruszyliśmy dalej, próbując zjazdu przez przełączkę na dół. Jak zjechałem na dół (do Zachodu Janczewskiego, zorientowałem się że to nie był najlepszy pomysł, bo do W. Galerii Cytryńskiej pozostało jeszcze kilkaset metrów ewentualnego zjazdu. Postanowiłem wejść z powrotem. Poszliśmy dalej w kierunku Hinczowej Przełęczy, która była pełna śniegu, od brzegu do brzegu. Zdecydowaliśmy, że pójdziemy innym wariantem, obchodząc Cytrynę i zjeżdżając do Zadniej Galerii. Okazało się jednak, że zejście żlebem do Doliny Piarżystej wyglądało jeszcze gorzej, więc wróciliśmy do Hinczowej, decydując się na zjazd po śniegu. Musieliśmy zostawić tam 1 pętle i hak na drugiej długości liny. Na dole pod przełęczą spotkaliśmy paru „turystów”, którzy mieli zamiar pokonać ja do góry po śniego, nie mając żadnego sprzętu!. Od Hinczowej, przez Wielką, Mała Galerię Cytryńska i obchodząc Mnicha, już bez problemów dotarliśmy do „Moka”, po 36 godzinach akcji górskiej.